Danuta Węgiel - Stopklatka obecności
luty - marzec 2020
O sobie i portretowaniu
Rozpoczynając w 1993 roku współpracę z „Tygodnikiem Powszechnym" nie miałam jeszcze skrystalizowanych zainteresowań fotograficznych. Debiutowałam montażami. Tymczasem redakcja potrzebowała portretów ludzi kultury, w tym pisarzy. Szybko odkryłam, że portretowanie jest dla mnie atrakcyjne zarówno przez osobisty kontakt z portretowanymi, niekiedy tak fascynującymi postaciami jak Stanisław Lem, jak też przez towarzyszący fotografowaniu dreszcz emocji. Ciekawość ludzi zagłuszała skutecznie lęk, że nie podołam zadaniu. Ważna stawała się chwila samego portretowania i temperatura spotkania. Wiedziałam, że w portrecie chodzi o „coś" więcej, co istnieje poza odwzorowaniem wizerunku lub stanu emocjonalnego. Próbowałam to „coś" znaleźć przy każdym spotkaniu, ale naturalnie z różnym rezultatem. Nieśpieszne spotkania z portretowanymi pociągały mnie coraz bardziej i tak sesje stały się głównym nurtem mojej pracy.
Obecnie balansuję pomiędzy fotografią reporterską a kreacyjną. Pracuję korzystając zarówno z czarno-białych negatywów jak też z cyfrowej matrycy. Nie stronię od koloru w fotografii ale lubię korzystać z przestrzeni estetycznej, którą tworzy czarno-biały obraz, wydobywający kształty i światło, wyciszający tło. Myślę, że niektóre portrety potrzebują monochromatyczności by lepiej przekazać emocjonalność i intensywność osoby portretowanej.
Prezentowane na wystawie fotografie są swoistym zapisem moich portretowych spotkań i fascynacji różnymi osobami. Portrety Jerzego Turowicza, redaktora naczelnego „Tygodnika Powszechnego”, należą do najstarszych, wykonałam je w 1996 roku, wtedy też rozpoczęłam swoją ponad dwudziestoletnią przygodę z portretem, która trwa do dziś.
Danuta Węgiel