Moje rozmowy z Apoloniuszem często wiodą od drobnej obserwacji malarskiej do bezkresnych tajemnic egzystencji. Daje to nam przyjemność odnajdywania w materii malarskiej znaków łączności z ogólnymi prawami przyrody i wspiera nasze przekonanie o szczególnej roli sztuki abstrakcyjnej.
Od pigmentu określającego porządkiem chemicznym barwy myśl łatwo przeskakuje do zjawiska fizycznego, światła, i otwiera cały łańcuch odniesień i pytań, na które nie zawsze można znaleźć odpowiedź – chociaż jest to dla malarza zjawisko najbliższe, zarówno fizyczne, jak i psychiczne.
Już samo stwierdzenie, że światło to „część promieniowania elektromagnetycznego uzmysławiającego ludziom wrażenia świetlne” kojarzy się z wąską kreską barw na szerokiej skali promieniowania niewidocznego (oznaczonego czernią), z którym współczesny człowiek współżyje, wykorzystując je w różnych formach przy pomocy codziennie używanych aparatur i przyrządów, nie zastanawiając się nawet nad jego obecnością.
A przecież jesteśmy bardzo podatni na wyobrażenie sobie tego, co niewidzialne i ta sfera cienia jest równie pobudzająca myśli jak sfera światła widzialnego. Zawsze są trudności z wyjaśnieniem tajemnic światła jako szczególnego rodzaju materii oraz roli jaką odgrywa ono w kształtowaniu myśli o jedności wszechświata; od tych przesłanek już tylko krok do metafizyki, w której szczególną rolę odgrywa światło, a doskonałość łączy się z najwyższą jasnością, świetlistością itd.
Wydarzenia, których nauka nie jest w stanie opisać, pobudzają naszą wyobraźnię i intuicję, rozbudzają wiarę i marzenia – otwierają racje artystyczne. Cieszy każdy skrawek powstającej tajemnicy, której nie można nazwać i opisać, która po prostu stała się skonkretyzowanym w fakcie dążeniem.
Gdy mówimy: „światło inicjuje procesy życiowe” albo: „życie związane jest z energią promienistą obszaru widma widzialnego”, to natychmiast w tej olbrzymiej skali wydarzeń znajdujemy obecność i miejsce dla myśli malarskiej, podatnej na oddziaływanie takich pojęć, gdyż w ostatecznym rozrachunku światło jest tajemnicą działania obrazów i ich życia.
Takie przecież dość szczodre i beztroskie wkładanie pojęć z różnych dziedzin do jednego tygla pobudza wyobraźnię, intryguje, budzi wątpliwości, ale też nadaje kierunek dążeniu i koncentruje uwagę na tych prostych faktach optycznych, które także dają się pogrążyć w metafizycznych tęsknotach.
To, co maluje Apoloniusz, jest dla mnie ważne, bo znajduje się w kręgu podstawowych problemów sztuki abstrakcyjnej, zawierającej tyle możliwości co i niebezpieczeństw. Apoloniusz nie boi się ponosić wszelkich konsekwencji tak wybranej drogi, dając świadectwo swojej osobowości. Gdy oglądam obrazy Apoloniusza, znajduję w nich coraz to nowe wątki do dalszej rozmowy, która jest przecież tylko refleksją obok właściwego wydarzenia, jakim jest malowanie. Największa radość, gdy spotkam obraz, który rozszerza zasięg przygody intelektualnej o trudne do przyjęcia w słowach odczucia, wtedy znowu nabieram pewności, że malarstwa nie da się niczym zastąpić.
Prof. Stefan Gierowski